środa, 25 września 2013

Rozdział 11

-Susanne!- usłyszałam wołanie jednak się nie odwróciłam- Zuza!
Tego już nie mogłam zignorować. Przystanęłam i odwróciłam się w stronę, z której dochodził głos.
-Zayn?- zdziwiłam się- co ty tutaj robisz?
-To co ty- powiedział dobiegając- biegam
-To świetnie- powiedziałam obojętnie- cześć
Już chciałam odwrócić się na pięcie i pobiec w przeciwnym kierunku, kiedy Zayn chwycił mnie za rękę.
-Co chcesz?- spytałam ozięble
-Co się stało?- spytał zaskoczony moją odpowiedzią
-Nic. Po prostu doszłam do wniosku, że nie powinniśmy się już więcej spotykać
-Dlaczego?- zdziwił się wciąż trzymając mnie za rękę
-Bo to bez sensu. Jesteś przyjacielem Styles'a..
-Sądzisz, że mam nieczyste intencje, tak?
-Jakby to powiedzieć... tak- przyznałam
-Dlaczego?- spytał- dałem ci jakiś powód żebyś tak myślała?
-Ciągle o nim mówisz i próbujesz mnie namówić bym mu wybaczyła..Nie uważasz, że trochę przesadzasz?
-Jest moim przyjacielem..
-Tak- przyznałam- ale ja go nienawidzę!
Zayn zamyślił się na chwilę, po czym powiedział:
-Dobrze, a więc od tego momentu nie będę cię do niczego namawiał. Sama podejmiesz decyzję. Może być?
-Jesteś gotowy na takie ustępstwa?- zdziwiłam się patrząc na niego podejrzliwie
-Tak cię to zdziwiło?- zaśmiał się
-Zastanawiam się tylko nad jednym: dlaczego?
-To zostawię dla siebie- odpowiedział
-Zayn- zaczęłam ostrożnie- posłuchaj.. Wolałabym jednak byśmy się przez jakiś czas nie spotykali. Przynajmniej do czasu, kiedy sytuacja z Styles'em się nie uspokoi..
-Susanne, proszę. Nie rób tego..
-Do zobaczenia- powiedziałam wyciągając dłoń z uścisku
-Kiedy się zobaczymy?- spytał
-Nie wiem- odpowiedziałam i pobiegłam w kierunku domu.
Kilka godzin później siedziałam z Anne i Arianą w moim pokoju. Przeglądałyśmy różne oferty wynajmu mieszkań. Już dziś musiałyśmy dojść do porozumienia, by jak najszybciej móc się tam wprowadzić. Miałam już przynajmniej załatwioną sprawę z Zayn'em. Założenie było proste: jeżeli Zayn nadal będzie chciał się ze mną spotkać, kiedy sytuacja z Harrym się uspokoi, to będzie znaczyło, iż nie działał teraz tylko i wyłącznie w jego imieniu..
Po godzinie postanowiłyśmy, że wynajmiemy mieszkanie w centrum Londynu. Czynsz nie należał do najmniejszych, ale żadna z naszej trójki nie będzie musiała płacić za paliwo, żeby udać się do pracy, klubu czy gdziekolwiek. Miałyśmy niemalże wszędzie na tyle blisko, że można było przejść pieszo. Postanowiłyśmy jechać pooglądać miejsce, które miało być teraz naszym nowym domem. 
Ku mojej niepomiernej radości okazało się, że na drogach nie było korków, także na miejsce dotarłyśmy po dwudziestu minutach. Naszym oczom ukazał się dziesięcio-piętrowy budynek. Nasze mieszkanie znajdowało się na drugim. Przynajmniej nie będzie problemu z wnoszeniem naszych rzeczy. Umówiłyśmy się wcześniej z właścicielem mieszkania, więc miałam nadzieję, że go zastaniemy. Wjechałyśmy windą i stanęłyśmy pod drzwiami mieszkania 61.



Godzinę później

W dobrych nastrojach opuściłyśmy mieszkanie, które było...idealne. Rzadko się zdarza by coś było właśnie takie, jak sobie wymarzyliśmy ale tym razem się udało.

Nie zdążyłam ujść nawet trzech kroków, kiedy odezwała się moja komórka. Odkąd wróciłam z Holmes Chapel, przez cały czas ktoś do mnie dzwonił. Momentami chciałabym wyłączyć telefon i mieć na wszystkich wyjebane, ale wtedy zawsze odzywał się mój zdrowy rozsądek, który stanowczo mi tego zabraniał.

Spojrzałam na wyświetlacz. Ucieszyłam się, kiedy okazało się, że to ciocia. Miałam obawy, że może być to ktoś inny.

-Jak mieszkanie?- spytała

-Idealnie- powiedziałam radośnie

-Gdzie jesteś?
-Właśnie wyszłyśmy- powiedziałam powoli
-Wracasz do domu?
-Wracamy do domu?- spytałam dziewczyn
-NIE!- wykrzyknęły jednocześnie- idziemy opić mieszkanie
-Nie, jeszcze nie- powiedziałam do cioci
-A czy ty możesz wrócić?- spytała
-A czemu?- spytałam podejrzliwie
Słyszałam jak ciocia wzięła głęboki oddech, po czym powiedziała:
-Właśnie Harry i Marcin na ciebie czekają..
-Słucham?
-Marcin chce się z tobą pożegnać..
No tak. Zupełnie zapomniałam, że Marcin już dziś wyjeżdża. Było do przewidzenia, że przyjdzie. Ale dlaczego przyszedł z Harrym?
-Czyli mam wrócić do domu, tak?
-Dobrze by było..Wieczorem będziesz mieć za to wolne mieszkanie, bo wychodzę do znajomych.
-Poczekaj chwilę- powiedziałam i przedstawiłam w skrócie sytuację dziewczynom
-Dobra, przyjdziemy do ciebie wieczorem- powiedziała Anne nie czekając na reakcje Ariany- powodzenia
-Przyda się- westchnęłam
-Będę do godziny- powiedziałam do telefonu- muszę jechać jeszcze do supermarketu
Oczywiście była to wymówka. Musiałam kupić kilka rzeczy na wieczór, ale nie były to rzeczy, które musiałam kupić już teraz. Do wieczoru było jeszcze mnóstwo czasu. Musiałam to wszystko na spokojnie przemyśleć, przygotować się psychicznie do spotkania z Marcinem i Harrym. Nie będzie to łatwe, ale postanowiłam spróbować. Może akurat okaże się, że jest to dobra decyzja? 
Prawda była taka, że miałam co do tego nikłe nadzieje.

Dziesięć minut później weszłyśmy do supermarketu i niemalże automatycznie skierowałyśmy się na stanowisko alkoholowe. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że już po chwili miałyśmy pełny koszyk trunku.

-Chyba trochę przesadziłyśmy- zaśmiałam się po chwili

-Taa-dołączyła się Ariana patrząc sceptycznie na koszyk

-Co zostanie, przeznaczamy na parapetówkę- podsumowała Anne

-No dobra- powiedziałam kiedy odeszłyśmy od kasy- ale chyba nie karzecie mi tego samej wnosić do mieszkania..

Sprawa wyglądała tak, że każda z nas miała jedną dużą reklamówkę. Jeżeli miałabym sama je wnosić do mieszkania, byłabym dosłownie obładowana alkoholem. Wolałam, żeby Marcin tego nie widział, chociaż to było nieprawdopodobne. Salon w którym zapewne siedzieli, jest prawie połączony z przedpokojem, przez który musiałam przejść.

-Pomożemy ci- zapewniła Anne patrząc na moją minę
Przez ten krótki czas, kiedy byłyśmy w sklepie przestałam myśleć o tym, że już za chwilę czeka mnie spotkanie z Harrym i Marcinem. Teraz te myśli znów wróciły.
-Wszystko w porządku?- spytała Ariana przyglądając się mi w lusterku
-Jasne- powiedziałam odwracając wzrok
Patrząc teraz w szybę samochodu miałam nadzieję, że zobaczę coś, co odciągnie moje myśli od chłopaków, jak się z resztą spodziewałam- na próżno.
Niedługo później Ariana zaparkowała pod budynkiem, w którym mieszkałam. Przyjechałyśmy zdecydowanie za szybko.
-Poczekaj na mnie- poleciła Anne- pomogę jej to zanieść
Byłam wdzięczna przyjaciółce, że postanowiła iść ze mną do środka, bez Ariany. Przyjaźniłyśmy się i Ariana wiedziała o tym że Harry i Marcin próbują mnie za coś przeprosić, ale nie wiedziała za co.
Uginając się pod ciężarem alkoholu zadzwoniłam do drzwi. W tej sytuacji nie opłacało się szukać kluczy, skoro wiedziałam, że ciocia jest w środku.
-O Susanne, wreszcie- ucieszyła się otwierając
Podałam jej jedną z dwóch trzymanych reklamówek, a potem przejęłam kolejną od Anne.
-Powodzenia- wyszeptała bezgłośnie
Zamknęłam drzwi i momentalnie zobaczyłam twarze Marcina i Harrego. Żaden z nich się nie odezwał, najwyraźniej badając moją reakcję.
-Po co wam tyle alkoholu?- spytała ciocia zaglądając do reklamówek
-Przyda się- powiedziałam z uśmiechem
Ciocia wyszła zostawiając nas samych. Niechętnie podążyłam w stronę salonu
-Więc- zaczęłam-co tu robicie?
-Wracam dziś do Holmes Chapel- poinformował mnie Marcin- chciałem się pożegnać
-No to cześć- powiedziałam obojętnie
-Zuza- zaczął Marcin po polsku- proszę wybacz nam.. po co to wszystko?
-A ty co tu robisz?- zwróciłam się do Harrego ignorując pytanie Marcina
-Przyjechałem z Marcinem- powiedział nieśmiało, a widząc moją uniesioną brew dodał już pewniejszym głosem- no i oczywiście spotkać się z tobą
-Ciekawe- prawie parsknęłam śmiechem
-Chociaż to nie jedyny powód- powiedział Harry
-Nie?- spytałam- a czego chcesz jeszcze więcej ode mnie?
-Chce porozmawiać o Zaynie- powiedział pewnym siebie tonem
-Zaynie?- powtórzyłam
-Nie każ go za to co dzieje się między nami. To nie fair
-Coś jeszcze?-spytałam od niechcenia
-Nie możemy po prostu normalnie porozmawiać?- spytał Marcin po dłuższej chwili milczenia
-A o czym chcesz rozmawiać? Ja z tobą nie mam o czym- powiedziałam
-A ja z tobą mam- powiedział twardo- jestem twoim starszym bratem i wiem, że zrobiłem źle. To było wiele lat temu. Byłem młody i głupi..

-Miałeś szesnaście lat, znowu aż taki młody to ty nie byłeś- przerwałam mu

-W każdym razie, chciałem ci pomóc, naprawić to wszystko.Przez cały ten czas, trzy lata wspierałem cię jak tylko mogłem. Byłem niemalże na każde twoje zawołanie..

-Okłamywałeś mnie- podsumowałam

-Było mi wstyd- powiedział

-Czego?- spytałam z zainteresowaniem
-Tego co ci zrobiliśmy. Przez trzy lata nie mieliśmy z Harrym kontaktu, ale teraz jesteśmy pewni swojego celu. Chcemy cię odzyskać. Żeby było jak dawniej..
-Czasu nie da się cofnąć- powiedziałam
-Ratowanie własnego tyłka twoim kosztem nie było dobrym pomysłem, ale z drugiej strony mieliśmy nóż na gardle- odezwał się Harry
-Zuza wybacz nam- poprosił Marcin
Zaskoczyło mnie to, że oboje mówili wprost o swoich uczuciach. Było to coś nowego, czego jeszcze nigdy wcześniej nie miałam okazji usłyszeć.
-Przemyśle to- powiedziałam po chwili, a widząc stopniowo pojawiający się uśmiech na ich twarzach, szybko dodałam- ale niczego nie obiecuję
Marcin sprawiał wrażenie jakby chciał mnie przytulić ale w ostatniej chwili zrezygnował. Harry natomiast siedział uśmiechnięty naprzeciw mnie.
-Coś jeszcze ode mnie chcecie?- spytałam
-Chodź z nami na obiad- zaproponował nagle Harry
-Nie- powiedziałam momentalnie- coś jeszcze?
-Chcesz się nas pozbyć- zgadł Marcin
-Coś w tym rodzaju- odpowiedziałam nie zważając na to jak to musiało zabrzmieć
-Porozmawiasz jeszcze z Zayn'em?- spytał Harry wstając
-Wiesz co- zaczęłam powoli warząc słowa- nic dziwnego, że się przyjaźnicie z Zayn'em... Przez cały czas próbował mnie namówić, bym ci wybaczyła, a kiedy miałam już tego dość i zerwałam z nim kontakt to ty z kolei próbujesz to załagodzić. Wiesz co mnie w tym wszystkim zastanawia?
-Nie
-Zastanawiam się po której stronie leży prawda
-Po obu- stwierdził
-Nie prawda- zaprzeczyłam- nigdy nie leży po obu. Tak więc jak już mówiłam, przemyśle wszystko. Nie chce być niegrzeczna, ale nie mam zbyt wiele czasu..
-Rozumiemy- powiedział Marcin najwyraźniej zdenerwowany moimi słowami- do zobaczenia
Kiedy Marcin wypowiedział te dwa ostatnie słowa momentalnie poderwał się z miejsca i nawet nie patrząc ani na mnie ani na Harrego wyszedł z mieszkania.
-No to- zaczął Harry zaskoczony- no to do zobaczenia
-Cześć- powiedziałam jak to miałam w zwyczaju obojętnym tonem
Kiedy za Harrym zamknęły się tylko drzwi opadłam na fotel. Miałam dziwne uczucie, że oni znów kłamali. Nie koniecznie była to prawidłowa myśl. Miałam takie odczucie do wszystkich osób w ciągu ostatnich trzech lat. Wyjątkiem była Anne.
Kompletnie nie chciało mi się zaprzątać nimi myśli.

W głębi serca wiedziałam, że muszę. Muszę wybaczyć. A może już wybaczyłam tylko boję się tego przyznać sama przed sobą? Kochałam Marcina zbyt mocno. Bolało mnie wszystko co mi wtedy wyrządzili, ale..trzeba spróbować...
Przed oczami stanęła mi momentalnie moja pierwsza wizyta w gabinecie psychologa. Wraz z moją mamą byli pewni, że tego nie słyszę. Nigdy nie uświadomiłam im ich pomyłki.
-Pani córka jest naprawdę w złym stanie psychicznym. Zamknęła się w sobie..
-Żałuję, że nie przyprowadziłam jej wcześniej- przerwała mu moja mama
-Ma pani czego żałować- powiedział powoli- może wtedy jeszcze dało by się coś zrobić
-A teraz?- spytała mama głosem przepełnionym trwogą
-Ona chce wyjechać. Ucieczka od kłopotów to złe wyjście w 90% wypadkach. Jednak tym razem przyznaję słuszność Zuzie.
-Przeprowadzimy się dokąd tylko ona będzie chciała- zapewniła moja mama- wszystko, żeby tylko poczuła się lepiej
-Nie sądzę by to był dobry pomysł- odezwał się psycholog- rodzina ma ją przede wszystkim wspierać, ale w tym wypadku może też przypominać o tym, o czym ona chce zapomnieć. Musi pobyć w innym środowisku, poznać nowych ludzi. Jednocześnie być blisko i daleko od rodziny..
-Moja siostra mieszka w Londynie...- odezwała się po chwili mama


_______________________________________________________________________
1. Czuję się jakbym wydała książkę haha
Wczoraj na spr z angielskiego mieliśmy napisać recenzję jakiejś książki o miłości, a że nic nie mogłam sobie przypomnieć moja książka to było: ,,Give me love like never before" od jakieś Alice Rose. Oczywiście opowiadająca o losach Susanne ;D
Opisać swój własny blog? Bezcenne ;D
2. Prosiłyście o link do mojego 2 bloga LINK. Nie jest o 1D i jest skończony, ale za jakiś czas mimo wszystko zacznę jego 2 część...
3. Zakładkę z Informacjami o publikacjach następnych rozdziałów dodam, ale jeszcze nie dziś..

Właśnie na chybił trafił wybrałam temat maturalny...
Czemu ja zawsze wszystko robię na ost chwilę? ;)