piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 1


Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w kierunku domu, w którym mieszkałam jeszcze trzy lata temu. Zadziwiające ile rzeczy zmieniło się w moim życiu przez ten czas. Ku mojemu zaskoczeniu wszystko przybrało dla mnie korzystny obrót. Kiedy się stąd wyprowadzałam, przysięgłam sobie, że już nigdy tutaj nie wrócę. Złamałam tą obietnice wielokrotnie. W tym domu mieszkała moja rodzina: rodzice i brat. Nie mogłam tak nagle przestać ich odwiedzać. Mimo, że było mi ciężko, kiedy patrzyłam na te wszystkie miejsca, które jeszcze trzy lata temu były moim nowym domem, to odwiedziłam ich w ciągu tego czasu sześć razy. Każdego roku przyjeżdżałam na święta Bożonarodzeniowe i Wielkanocne, ale jeszcze ani razu nie zostałam na noc. Dziś miał być mój pierwszy raz. Uległam prośbą brata i postanowiłam przyjechać w odwiedziny na tydzień. Nie wiedziałam czy to dobra decyzja, bo z Internetu wiedziałam, ze ON także tu będzie. W ciągu tych trzech lat bardzo się zmieniłam, nie tylko zewnętrznie, ale także wewnątrz. Tylko czy to mi pomoże jeśli spotkam go na ulicy? Nie byłam nawet pewna tego co czuje...Ból? Złość? Nienawiść? A może tylko smutek? Wspomnienia wciąż zaprzątały mi myśli, a ja czułam niesamowitą bezsilność, bo nie potrafiłam z tym nic zrobić. Mogłam mięć tylko nadzieje, że w ciągu tego tygodnia nie zobaczę go ani razu.
-Zuza!- usłyszałam wołanie, a mój wzrok momentalnie padł na drzwi frontowe, z którego kolejno wybiegł mój brat, a potem rodzice.
-Cześć Wam- przywitałam się przytulając każdego z osobna
-Już myśleliśmy, że zrezygnowałaś i nie przyjedziesz- odezwał się mój brat
Popatrzyłam na niego z uśmiechem. Dobrze wiedział, że chciałam niejednokrotnie zawrócić...
-No coś ty- powiedziałam- obiecałam to jestem
-Wejdźmy do środka- zaproponowała mama puszczając mnie przodem.
Kiedy przekroczyłam próg, z początku nie wiedziałam gdzie jestem. Wszystko tu było po prostu inne. Zmieniły się podłogi, kolory ścian, a nawet meble.
-Zaskoczona?- spytał tata
-I to jak..- odpowiedziałam
-To poczekaj, aż  zobaczysz mój pokój- odezwał się Marcin
-Pewnie nic się nie zmieniło. Jak był syf, tak nadal jest..- zaśmiałam się
-Zdziwiłabyś się
-Wątpię- odpowiedziałam z uśmiechem
Rodzice oprowadzili mnie po domu. Jak się okazało remont nie dotyczył tylko przedpokoju, ale sporej części wnętrza budynku.
-Tak się cieszę, że przyjechałaś- powiedziała mama już po raz dwudziesty
-Tak, też się cieszę- powiedziałam chociaż myślami byłam już gdzieś indziej.
Nie dawał mi spokoju fakt, że ten chłopak był w tej samej miejscowości. Bałam się, że go spotkam. Co się wtedy stanie? Pozna mnie? Tak bardzo chciałam odciąć się od przeszłości, ale z jakiegoś powodu nie potrafiłam  Wszystko wydarzyło się tak bardzo dawno temu, że powinnam już o tym zapomnieć, mimo, że to przecież przez niego wyjechałam do Londynu. Zawsze mogłam przedstawić się jako Susanne, przecież po to zmieniłam imię. Niby to samo, a jednak inne.
Miałam ochotę iść się położyć  ale nie mogłam zrobić tego rodzicom. Widzieli mnie dopiero trzeci raz w tym roku (raz mnie odwiedzili). Kiedy ten tydzień dobiegnie końca, nasze następne spotkanie Będzie 24 grudnia. W końcu kolacja dobiegła końca, a ja wreszcie mogłam pójść się położyć. Wzięłam prysznic i jeszcze przed pójściem spać zaczęłam rozpakowywanie walizki. Do pokoju rozległo się pukanie, wiec podeszłam i otworzyłam drzwi za którymi stal Marcin.
-Mogę wejść?- zapytał
-Jasne- powiedziałam przesuwając się.
Marcin usiadł na łóżku i zaczął się mi przypatrywać.
-Schudłaś- stwierdził
-Co?- zaczęłam się śmiać- mówisz jak mama...
-Bo to prawda...
-Tak jasne- zaśmiałam się siadając obok brata- co jest?
-Widziałem go dzisiaj- powiedział po chwili
-Kogo?- spytałam
-Harrego... przyjechał z kumplami..
-Po co mi to mówisz?- spytałam
-Sam nie wiem- powiedział wstając- dobranoc
Wyszedł zostawiając mnie samą. Tej nocy nie spałam za dobrze. Przez całą noc śnił mi się ON i kolejny raz przeżywałam to samo co wydarzyło się przed trzema laty. Zachowany był KAŻDY nawet najmniejszy fragment tego, o czym wolałabym zapomnieć..

-Kocham Cię- te słowa sprawiły, że zaniemówiłam
-Słucham?- spytałam po chwili milczenia
-Kocham Cię- powtórzył wpatrując się mi głęboko w oczy
-Harry..-zaczęłam
-Tak?
-Nie wiem co powiedzieć... Ale, ale jak?
-Kiedy cie po raz pierwszy zobaczyłem wiedziałem  że jesteś inna niż pozostałe dziewczyny. Żałuję, że odważyłem się do Ciebie podejść tak późno..
Harry zbliżył się powoli do mnie i dotknął delikatnie mojej dłoni. Cofnęłam ją automatycznie, na co chłopak się momentalnie zmieszał i spuścił wzrok.
-Nie chce być nachalnym...- powiedział- przepraszam
-Po prostu mnie zaskoczyłeś...- powiedziałam- nie spodziewałam się..
-Wiem.. wszystko dzieje się tak szybko, ale pomyślałem  że znamy się już kilka miesięcy, nie mogłem już dłużej czekać...
Mój sen nagle przeniósł się do momentu pierwszego pocałunku. Tak bardzo chciałam się obudzić przerwać to, ale nie potrafiłam... Gdybym mogła w tym momencie cofnąć czas, zrobiłabym to.
Akcja przeniosła się do parku. Staliśmy w deszczu pod dębem, przy którym najczęściej się spotykaliśmy odkąd Harry wyznał mi po raz pierwszy miłość.
-O czym myślisz?- spytałam patrząc na chłopaka
-Jeszcze nigdy nie całowałem się w deszczu- powiedział patrząc uważnie na moja reakcję
-Co sugerujesz?- spytałam
-Może czas zrobić krok naprzód..- wymruczał przybliżając się i delikatnie muskając moje usta. Jego usta były ciepłe mimo, że padał chłodny deszcz. Harry odsunął się ode mnie na odległość kilku centymetrów i popatrzył mi prosto w oczy. Jednym ruchem odgarnął mi włosy z czoła i pogłaskał delikatnie po policzku. Na mojej twarzy zagościł uśmiech, co go tylko zachęciło i namiętnie wpił się w moje usta. Zaczęłam oddawać pocałunki z równa zachłannością..
Teraz akcja snu przeniosła się dwa dni do przodu. Siedzieliśmy w parku pod tym samym dębem na ławce  Najpierw długo rozmawialiśmy, a potem tak jak mieliśmy teraz w zwyczaju, zaczęliśmy się całować  Nagle nie wiadomo skąd pojawili się koledzy Harrego, z którymi chodził do klasy.
-No Styles zostały ci 2 tygodnie- powiedział jeden
-Wyrobie się- odpowiedział i znów mnie pocałował
Kiedy poszli, popatrzyłam z zaciekawieniem na Harrego.
-Na co masz dwa tygodnie?-spytałam
-Na wygranie zakładu- powiedział obejmując mnie ramieniem.
Wolałam nie wiedzieć o jakim zakładzie była mowa, miałam przeczucie, że prędzej czy później dowiem się o chodziło..
Akcja przeniosła się równe dwa tygodnie później  W dzień  który już na zawsze odmienił moje życie  Robiłam wszystko by chociaż teraz moc się obudzić  ale nie mogłam  Dlaczego? Dlaczego musiałam przeżywać to po raz kolejny? Czy nie dosyć upokorzeń się wtedy wycierpiałam ? Czy nawet teraz, po trzech latach będę mieć kolejną nie przespaną noc z JEGO powodu??
Szłam w szkole przez niemalże pusty korytarz. Nic dziwnego, bo od dziesięciu minut była już lekcja. Zaskoczyło mnie jednak to, że nauczyciele się nie spóźnili tym razem ani minuty. Musiałam koniecznie porozmawiać z Harrym. Tylko on mógł mi pomoc w zaistniałej sytuacji. Umówiliśmy się, że będzie czekał na mnie obok sali gimnastycznej, więc udałam się w tamtym kierunku. Ku mojemu niezmiernemu zaskoczeniu było tam wielu uczniów  nie tylko z jego klasy, ale także z innych. Zastanawiałam się co oni wszyscy tutaj robią..
-O patrzcie, Zuza przyszła- zawołał jeden chłopak z klasy Harrego na mój widok
-Dobra Styles zaczynaj- te słowa wyszły z ust tego samego chłopaka, którego spotkaliśmy przed dwoma tygodniami w parku.
-Moment- usłyszałam zduszony głos Harrego. W tym momencie kilka osób się odsunęło pokazując mi tym Harrego całującego się z jakąś dziewczyna z jego klasy.
-Harry!- zawołałam zszokowana, bo nie wiedziałam jak powinnam się teraz zachować  Chciałam odwrócić się na pięcie i odejść, ale jakiś chłopak zatarasował mi drogę.
-Przedstawienie się dopiero zaczyna- wysyczał
Znów spojrzałam na Harrego, tylko tym razem chłopak stal już na przeciwko mnie i wpatrywał się we mnie uporczywie. Nasze spojrzenia się spotkały wywołując tym szyderczy uśmieszek na twarzy Harrego.
-Hej Kotku- wymruczał przysuwając się do mnie, co wywołało wybuch śmiechu wśród zebranych osób
Zrobiłam krok do tylu nie spuszczając wzroku z Harrego.
-Chciałem Ci podziękować- ciągnął Harry- pomogłaś mi wygrać zakład...
-Jaki zakład?- spytałam coraz bardziej przerażona zaistniałą sytuacją
-Naprawdę myślałaś że mi się podobasz?!- zaśmiał się szyderczo.
W tym momencie dotarło do mnie wszystko. Jak mogłam tego nie zauważyć? Nie pomyśleć, że mógłby coś takiego zrobić...
-A wiesz jaka była pierwsza wersja tego zakładu?- spytał
Pokręciłam przecząco głową. Bałam się co jeszcze tu usłyszę. Szybko policzyłam ilość osób, które przysłuchiwały się tej rozmowie..Ta liczba mnie przeraziła- szesnaście osób było przede mną  a jeszcze ktoś był z tylu, ale wolałam się nie odwracać...
-Miałem cię przelecieć-  wyjaśnił-  ale nawet oni- tu wskazał na swoich kumpli- nie są tacy wredni i na szczęście z tego zrezygnowali- zaśmiał się
-Nasze przypuszczenia się spełniły  powiedział ktoś stojący za mną  Przerażał mnie fakt, że znałam ten głos  Dziewczyna stanęła przede mną z kpiącym uśmieszkiem- jesteś naiwna i głupia  Ale miałaś w jednym racje: nie pasujesz tutaj.
-Jak możesz- powiedziałam patrząc jej prosto w oczy- myślałam...
-Że co?- przerwała mi- że jestem twoja przyjaciółeczką?  Równie dobrze mogłaś myśleć że Styles coś do ciebie czuje. Zaraz... przecież ty tak myślałaś...
Jej ostatnie słowa wywołały wśród wszystkich śmiech.  Miałam mętlik w głowie  ale wiedziałam jedno: oszukali mnie. Przez cały ten czas, udawali moich przyjaciół, by potem móc się ze mnie śmiać..
-Co tu się dzieje?- zawołała nauczycielka idąc w nasza stronę
-Tylko rozmawiamy- wyjaśniła Caroline
-Idźcie do swoich klas- zarządziła

Nie czułam się na silach by teraz iść na lekcje. Wiedziałam  że to co się teraz wydarzyło  to był dopiero początek. Początek mojego końca  Teraz wiedziało o tym około dwadzieścia osób. Jutro będzie wiedziała o tym cała szkoła.. Było pewne, że na tym się nie skończy..