wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 4

-Zuza idziemy na zakupy, idziesz z nami?- zawołała mama
-Nie- odpowiedziałam momentalnie
Rodzice pojechali do centrum handlowego, Marcin poszedł spotkać się z dziewczyną, a ja zostałam sama w domu. Z zrezygnowaniem załączyłam laptop i zalogowałam się na Twitter. Niestety nic tam nie znalazłam ciekawego, tylko same prośby o follow back. Kusiło mnie, żeby poszukać czegoś na temat One Direction ale w ostatniej chwili zrezygnowałam. Po co? Wiedziałam o nich niemalże wszystko. Nigdy nie mogłam odmówić sobie sprawdzenia co u nich nowego, ale tym razem będzie inaczej. Zawsze denerwowało mnie to, że tak bardzo chciałam odciąć się od przeszłości, ale chęć sprawdzenia jak sobie radzą była silniejsza. Wiedziałam, że nie ma to najmniejszego sensu i ten fakt powodował, że czułam się jeszcze gorzej. Postanowiłam iść na spacer. Nie wiem czy dobrze robię, ale czułam, że tego potrzebuje. Przebrałam się i wyszłam na zewnątrz. Słońce świeciło mi w oczy więc nie wiele myśląc założyłam okulary słoneczne i poszłam przed siebie. Spacerowałam wzdłuż ulic przez które bardzo często przemierzałam jeszcze trzy lata temu. W końcu, kiedy doszłam do parku, usiadłam w cieniu na jednej z ławek i obserwowałam otaczających mnie ludzi.
-Patrz to Susanne!- usłyszałam
-Zamknij się, pewnie to słyszała..- brzmiała odpowiedź
Dopiero teraz spojrzałam w stronę, z której dochodziły głosy. Ku mojemu niezmiernemu zaskoczeniu, w moją stronę zmierzał Zayn i jego kumpel z zespołu Niall.
-Hej- przywitał się ten pierwszy składając delikatny pocałunek na moim policzku
-Cześć- powiedziałam niepewnie na nich spoglądając
-To jest Niall, a to Zu...Susanne- dokończył
Spojrzałam na niego podejrzliwie. Wiedzieli o wszystkim. Nie miałam co do tego najmniejszych wątpliwości. Jeśli oni wiedzieli, to wiedział także o tym Harry. A więc dlaczego zachowywał się tak wczoraj w klubie jakby mnie pierwszy raz w życiu widział? Co chciał osiągnąć? Zayn widocznie wystraszył się i patrzył na mnie niepewnie. Miał chyba nadzieję, że nie dostrzegę jego pomyłki. Teraz wpatrywał się we mnie najwyraźniej zastanawiając się jak z tego wybrnąć. Niall bezskutecznie starał się zmienić temat.
-Co tu robicie?- spytałam tak jakby nic się nie stało
-Szukamy sklepu muzycznego- odpowiedział Niall wyraźnie zadowolony z zmiany tematu
-W parku?- zdziwiłam się
-Harry tłumaczył nam gdzie mamy iść ale chyba zgubiliśmy drogę..-wyjaśnił Zayn
-W Holmes Chapel nie da się zgubić drogi- zaśmiałam się- a czego potrzebujecie?
-Zgubiłem piórko do gitary- odpowiedział Niall
-Albo go zwyczajnie nie zabrałeś z Londynu- wtrącił się Zayn
-Napewno zabrałem- stwierdził Niall
-Musicie wyjść z parku i skręcić w lewo. Za około dwieście metrów, przed takim dużym dębem jest skręt w prawo a kawałek dalej jest sklep muzyczny- wyjaśniłam
-Ahaa, a nie chcesz na tam towarzyszyć?- zaproponował Zayn
-Nie- odpowiedziałam momentalnie
-A no dobra, to pa- powiedzieli
Nie uszli nawet pięciu metrów, kiedy Niall się odwrócił i ponownie na mnie spojrzał.
-Jak długo tańczysz?- zapytał mimo ciągłego szturchania Zayna i szeptów by się przymknął.
-Skąd wiesz, że tańcze?- zdziwiłam się
-Bo... - Niall znowu nie wiedział co odpowiedzieć
-Posłuchaj- powiedziałam wstając i podchodząc do nich na odległość dwóch kroków- nie mam pojęcia skąd wiesz, że tańczę- tu zwróciłam się do Zayn'a- I było słychać, że na początku chciałeś powiedzieć coś innego niż powiedziałeś, nawet nie wiem dlaczego Styles wczoraj o mnie pytał Dan'a...- powiedziałam wymachując przed nimi telefonem
-Skąd o tym wiesz?- spytał zaskoczony Zayn
-Skąd?- zaśmiałam się gorzko- a jakie to ma teraz znaczenie?
Prawda była prosta. Przed chwilą dostałam sms od Marcina, który informował mnie o tym fakcie. Stwierdzał także, że Dan powiedział Harremu o tym, że jestem siostrą Marcina. Z tego co wynikało, to Dan nie wiedział jak zareagował Harry, bo od razu sobie stamtąd poszedł.
-Wiemy kim jesteś- oznajmił niespodziewanie Niall
-Tak?- wysyczałam- czyli kim?
Teraz mnie i Niall'a dzieliły tylko i wyłącznie centymetry. Chłopak widocznie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, bo patrzył na mnie przerażony.
-Spokojnie- powiedział Zayn- nie chcemy ci nic zrobić..
-Kim jestem?- powtórzyłam nie odrywając wzroku od Niall'a
-Sprawdziliśmy cię- powiedział po chwili- jesteś tancerką, mieszkasz w Londynie z ciotką, a wreszcie jesteś byłą dziewczyną Harrego..
-Zamknij się już- przerwałam mu chcąc odejść, ale niespodziewanie Niall chwycił mnie za ramię
-Puść mnie- warknęłam
-Nie- powiedział stanowczo- to co było między tobą a Harrym to tylko i wyłącznie wasza sprawa. Nie bój się, my ci nic nie zrobimy...
-Wszyscy jesteście tacy sami- warknęłam wyrywając się
Skierowałam się do domu z nadzieją, że chociaż tam nie będę musiała o tym myśleć. Dlaczego zgodziłam się tutaj przyjechać? Bo co? Bo sądziłam, że tym razem będzie inaczej? Byłam naiwna sądząc, że tym razem coś się zmieni. Kiedy tylko wróciłam do domu, wyczerpana opadłam na łóżko. Tak bardzo nie chciałam o tym myśleć, ale nie potrafiłam przestać. Wspomnienia wciąż sprawiały, że chciałam wrócić do Londynu, a najlepiej nawet i do Polski.Wiele razy próbowałam spalić za sobą wszystkie mosty, ale nigdy mi to nie wychodziło. Za każdym razem pojawiała się ta sama przeszkoda- rodzina.
-Wszystko w porządku?- spytał Marcin siadając na brzegu łóżka, kiedy po godzinie wrócił do domu
-Wiesz..- zaczęłam- nie rozumiem jednej rzeczy. W Londynie jestem tancerką. Tańczę dla jednej z bardziej znanych grup tanecznych, a także i solo. Mam wspaniałych przyjaciół, wiem czego chce...Ale kiedy przyjeżdżam do Holmes Chapel nagle to wszystko traci swoje znaczenie. Znów jestem zwykłą dziewczyną, która nie potrafi poradzić sobie z swoim własnym życiem, dziewczyną, którą przerastają problemy...
-Co się stało?- zapytał
Opowiedziałam mu pokrótce całą moją rozmowę z Zayn'em i Niall'em. Marcin wpatrywał się we mnie, niemalże bez zmrużenia oka.
-Wiesz co...- zaczął- mi się wydaje, że Styles cię naprawdę nie poznał. Sądzę, że dowiedział się, że ty to Zuza dopiero od Dan'a. Tak by wynikało z tego co mówił. Szkoda tylko, że Dan nie poczekał na jego reakcje.. Tak czy siak szukali na twój temat w necie. Nie ma innej możliwości...
-Do niczego mnie to nie prowadzi- powiedziałam z żalem
-Wiem. Wydaje mi się, że powinniśmy poczekać na reakcje Styles'a.
-Może masz rację- powiedziałam- ale co jeśli spotkam na ulicy Zayn'a albo Niall'a ?
-Decyzja należy do ciebie. Wierzę, że dasz sobie radę..
Rady Marcina z jednej strony zawsze mi pomagały ale z drugiej stawiały mnie zawsze w trudnej sytuacji. Nigdy nie wiedziałam już potem co jest dobrym wyjściem a co złym. Tym razem jednak postanowiłam zdać się na czas. Tylko on mógł mi pomóc.


-Co na obiad?- spytałam zaglądając do kuchni
-Właśnie miałam cię wołać- zaśmiała się mama- ubierz się ładnie, idziemy do restauracji
-A dobra- powiedziałam zdziwiona. Od kiedy to chodzimy na posiłki do restauracji?
Otworzyłam szafę w poszukiwaniu odpowiednich ubrań, kiedy do pokoju rozległo się pukanie.
-Proszę- westchnęłam żałując, że nie wzięłam więcej ubrań
-Mogę?- w drzwiach stanął Marcin
-Jasne, wchodź- odpowiedziałam- coś się stało?
-Chciałem ci coś zaproponować...
-No?
-Jutro o 19 w Holmes Chapel będzie koncert...
-Tutaj?- przerwałam mu zdziwiona
-Tak. Pieniądze z niego w całości idą na jakieś chore dziecko.
-Czyli koncert charytatywny tak? To świetnie- powiedziałam- a co to za propozycja?
-W sumie raczej prośba. Pierwsze pytanie brzmi: poszłabyś na niego?
-Głupie pytanie- stwierdziłam- to przecież oczywiste. Kto wystąpi?
-No i tu się zaczyna problem- powiedział po chwili- najpierw mają być ogólnie występy osób które chodzą tutaj do szkoły, mają jakiś talent.. A na końcu będzie występ One Direction..
-Tak?- zdziwiłam się, zastanawiając dlaczego o tym nie wiedziałam- i to jest ten problem tak?
-No tak...- przyznał- nie chce cię zmuszać ale fajnie jakbyś przyszła
-Przyjdę- zapewniłam brata
-No to teraz druga sprawa. Domyśliłem się, że nie chciałabyś zatańczyć...
-No nie przesadzajmy- powiedziałam wystraszona wyobrażając sobie siebie na scenie i przyglądającego się Harrego..- nie ma szans. A poza tym mieszkałam tu tylko przez rok..
-Dlatego mam do ciebie inną prośbę..
-Jaką?- spytałam zastanawiając się co takiego mogę zrobić
-Żebyś dała za chwilę na Twitter informację o tym koncercie i że na nim będziesz- wyjaśnił. Jednak widząc moją minę szybko dodał-to wszystko dla tego chłopczyka a masz dużo obserwujących na Twitterze...
-Marcin, zdajesz sobie sprawę, że jak to zrobię to media nie dają mi spokoju? Już i tak ciągle wypytują mnie o przeszłość...
-Czyli mam rozumieć, że tego nie zrobisz?- spytał
-Nie wiem. Zastanowię się- odpowiedziałam
Co powinnam zrobić? Z jednej strony jest to cel charytatywny i wypadało by pomóc temu chłopczykowi. Z drugiej natomiast na pewno wtedy wypłynie fakt dotyczący mojego pobytu w Holmes Chapel trzy lata temu. Nie byłam pewna jaka powinna być moja odpowiedź. Bałam się momentu, w którym wszyscy się dowiedzą, ale ten cel był ważniejszy, a wierzyłam, że i tak sobie jakoś poradzę.
-Dobra wygrałeś- powiedziałam- powiedz mi tylko o której jest ta cała impreza, gdzie i dla kogo.
-Jesteś kochana- zaśmiał się całując mnie w policzek
-Dlaczego aż tak ci na tym zależy?- spytałam
-Bo to siostrzeniec mojej dziewczyny- przyznał
-Dlaczego nie mówiłeś tak od razu?- spytałam
-Bo chciałem by to była twoja decyzja, a nie żebyś robiła to dla mnie..
-Ale musisz mi obiecać że ją poznam- zaznaczyłam
-To masz pewne- powiedział Marcin przytulając mnie- dziękuję
Godzinę później siedzieliśmy już w restauracji i czekaliśmy na kelnerkę. Doszłam do prostego wniosku: rodzice chcą sprawić żebym poczuła się tutaj jak w domu. Nie wiedzieli jednak, że nigdy to już nie będzie możliwe. Obiecałam Marcinowi, że tuż po obiedzie dodam tweet informujący o tym wydarzeniu. Dziwnie się czułam wiedząc, że przy okazji będę promować One Direction, ale nie miałam wyboru. Chwilę po wyjściu Marcina z mojego pokoju, zadzwoniłam do Anne z pytaniem czy nie chciała by wpaść do Holmes Chapel na to wydarzenie. Tak jak sądziłam, zgodziła się od razu. Miała przyjechać jutro około godziny dziesiątej rano. Moi rodzice od razu zaznaczyli, że nie wypuszczą jej w nocy samej samochodem i będzie musiała zostać na noc. Jednak nie było do końca tak, że się o nią bali. Najbardziej to zapewne chcieli ją poznać, zobaczyć jakich mam znajomych, przyjaciół, bo nie znają nikogo.
Po chwili do naszego stolika podeszła kelnerka, chcąc przyjąć zamówienie.
-Zuza zacznij- powiedziała mama
Spojrzałam na kelnerkę i zaniemówiłam. Poznałam doskonale rysy twarzy, prawie nic przez te trzy lata się nie zmieniła. Dziewczyna również wpatrywała się we mnie z zdziwieniem, a może i przerażeniem. Po chwili przeniosła wzrok na moją rodzinę, by potem ponownie spojrzeć na mnie. Postanowiłam się tym nie przejmować, więc szybko złożyłam zamówienie i powróciłam do rozmowy z Marcinem.
-Mamo nie mów do mnie Zuza- powiedziałam, kiedy dziewczyny już nie było
-Dlaczego?- zdziwiła się
-Wiesz kto to jest?- spytałam
-Nie- powiedziała obojętnie
-Caroline- powiedział cicho Marcin
Na szczęście udało nam się zmienić temat, który i tak już był na straconej pozycji. Byłam ciekawa czy posiłek także przyniesie Caroline. Miałam jednak cichą nadzieję, że nie. Czułam do niej olbrzymią niechęć, jeszcze większą niż do Harrego. Zawsze miałam wrażenie, że to ona wszystko wymyśliła. Udawała moją przyjaciółkę, by potem móc mnie upokorzyć przed całą szkołą. Po stosunkowo krótkim czasie, nasze zamówienia zostały dostarczone również przez Caroline.  Przez cały czas starałam się na nią nie patrzeć. Potem Marcin powiedział mi, że dziewczyna prawie nie odrywała ode mnie wzroku. Zastanawiałam się, czy poznałaby mnie z momencie, w którym nikt nie zwrócił by się do mnie po imieniu, albo jakbyśmy się spotkały przez przypadek na ulicy. Harry ewidentnie mnie nie poznał, a ona? Z drugiej strony byłam ciekawa ile jeszcze osób z tamtych czasów spotkam gdzieś w Holmes Chapel...
Godzinę później wyszliśmy z restauracji i udaliśmy się do domu. Tak jak obiecałam Marcinowi, miałam dodać tweet dotyczący tego koncertu charytatywnego. Długo zastanawiałam się co powinnam napisać, aż w końcu zdecydowałam się na krótki opis. Według Marcina, miało to zachęcić moich obserwatorów do przybycia na koncert. Miałam co do tego złudne nadzieje, ale warto było chociaż spróbować. Zresztą Anne miała umieścić podobny tweet. Kolejny dzień będzie z pewnością dla mnie wyzwaniem. Będę bliżej i dłużej obok Harrego niż kiedykolwiek w ciągu tych trzech lat. Miałam zamiar mu pokazać, że jestem szczęśliwa. Będzie mi o tyle łatwiej, że ze mną przez cały czas będzie Anne. W końcu będzie to przecież prawda. Życie jest piękne tylko trzeba dojrzeć w nim pozytywne aspekty.



_________________________________________

*Szybkie wybaczenie? Nieeee ;D 
*Taka mała dygresja apropos komentarza pod ost rozdziałem: mój numer GG jest podany po to, że jeżeli ktoś ma jakieś pytanie/sprawę albo coś takiego to może pisać ;D 
*A no i Julita, może Cię to zdziwi, ale naprawdę czytam komentarze ;D są w końcu dla mnie bardzo ważne..